ZANIM SIĘGNIESZ PO TOLKIENA – O GRZE BOGÓW MAGDALENY ZAWADZKIEJ-SOŁTYSEK
Grę bogów Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek pochłonęłam z ogromną przyjemnością. Dałam się porwać przygodzie i już w trakcie czytania wiedziałam, że muszę polecić tę książkę nauczycielom, bo uważam, że jest to świetny materiał na szkolną lekturę.
Pamiętacie te książki, które tak was wciągnęły, że zapominaliście o bożym świecie? Które zaczynaliście czytać wieczorem, a po przewróceniu ostatniej strony ze zdziwieniem zauważaliście, że wypadałoby zgasić lampkę, bo za oknem jest już znów jasno? Takie właśnie emocje zafundowała mi Gra bogów – przeniosłam się do skandynawskiej osady z czasów wczesnego średniowiecza, dotykałam materiałów, z których były uszyte suknie, czułam zapach ziół, słyszałam gwar portowego miasta, tętent koni, szczekanie psa i krakanie kruków, wiatr podczas sztormu zatykał mi usta, wzruszałam się do łez, a czasami serce waliło mi ze strachu. Jak dawno zdarzyło wam się podczas czytania książki roześmiać albo z żalu krzyknąć „Nie!”? No właśnie.
PRZYGODA
Akcja powieści toczy się wartko na kilku płaszczyznach, które śledzimy na przemian, przerzucani z miejsca na miejsce w najmniej spodziewanych momentach. Przeżywamy sztorm i katastrofę żaglowca z dziećmi na pokładzie, a potem towarzyszymy dwóm chłopcom w pogoni za magicznym mieczem. Następnie przedzieramy się przez Mroczny Las z kowalem, ojcem jednego z młodocianych bohaterów, który musiał zabrać na tę wyprawę rezolutną dziewczynkę. Gonimy przebiegłego skalda, poznajemy króla i innych możnych tamtego świata, zaprzyjaźniamy się ze „stworami” i grubiańskimi żeglarzami. Ze strony na stronę odkrywamy sedno wydarzeń – spisek, a właściwie grę, zakład… bogów. I kiedy przy końcu powieści już, już chwytamy za wszystkie sznurki, jednym ruchem wyrywa się nam je z ręki i… musimy czekać na drugi tom.
BOHATEROWIE
Mimo że bohaterowie powieści to głównie dzieci, autorka nie oszczędza im okrucieństw tego świata. Przeżywają strach o własne życie i o życie swoich bliskich, cierpią ból, podejmują decyzje przerastające ich emocjonalne możliwości, stawiają czoło realnym niebezpieczeństwom, dzikim zwierzętom i złym ludziom. Nie są superbohaterami, nie mogą wykpić się magią ani nadnaturalnymi zdolnościami. Magiczny miecz nie zdaje się na nic, nie mogą skorzystać z czarów. Mają jedynie doświadczenia własnego, krótkiego jeszcze życia, i mocny fundament wychowania przez mądrych i dzielnych rodziców. Dzięki temu współpracują mimo wzajemnych niechęci, przekomarzają i wyśmiewają się z siebie nawzajem jak ich współcześni rówieśnicy, ale w chwilach zagrożenia stają za sobą murem, gotowi ryzykować własnym życiem. Trafiają na ludzi podłych, ale nie zniechęcają się i potrafią zaufać innym, którzy chcą im pomóc.
Świat powieści zaludniają ludzie, „stwory” i bogowie. Ludzie – w całej swej różnorodności, z małymi lub większymi problemami, kompleksami, uwikłani w zależności, przysięgi, rodzinne klątwy – pokazują uniwersalność naszej kondycji. Nic się od setek lat nie zmieniło: kochamy i nienawidzimy tak samo, jesteśmy zazdrośni i szlachetni, dzielni i tchórzliwi. Autorka ustrzegła się schematu posągowych bohaterów i stojących w opozycji do nich czarnych charakterów. Mamy za to postaci z krwi i kości (no może poza jednym, który nie ma ani krwi, ani kości…), pełnowymiarowe, autentyczne i – co nie pozwala tracić czujności – dynamiczne. Dzięki temu upewniamy się, że nikt nie rodzi się dobry albo zły, że niełatwo jest być szlachetnym (co pięknie oddaje imię „Spętany Prawością”), że prawie każdy błąd można naprawić, a przede wszystkim, że nie należy wydawać pochopnych ocen.
Powieściowe „stwory” na pierwszy rzut oka przypominają nam znane skądinąd trolle, olbrzymy, krasnoludy, elfy itp. Ale kiedy zaczynamy nakładać im znane z innych książek maski (trolle – złe, okrutne i głupie, krasnoludy – przebiegłe i rubaszne, elfy – mądre, eteryczne), autorka błyskotliwie burzy nasze przekonania i podpowiada tak fascynujące rozwiązanie tajemnicy Mrocznego Lasu, że aż uderza ono swoją prostotą i logicznością. A nawet ma naukowe uzasadnienie!
Bogowie nie nadużywają naszej uwagi – zaszczycają nas swoją obecnością dosłownie dwa razy, a i to przez przypadek. Strzegą swojego świata, a jeśli już muszą załatwić problem bezpośrednio wśród ludzi, wysługują się tajemniczą i budzącą grozę postacią Bezimiennego. Jednak ich wpływ na bohaterów jest dość znaczący, a nawet, jak się okazuje w trakcie, kluczowy. Z jednej strony rozgrywają własne gierki i zachowują jak kapryśne paniątka, z drugiej – toczą poważną walkę o dusze ludzi z obawy o zmierzch swojego świata i przegraną na rzecz nowego, potężniejszego Boga.
NA STYKU HISTORII, LEGENDY I MITÓW
Aż trudno uwierzyć, że tak niezwykłe i pełne emocji wydarzenia zostały osadzone w prawdziwej historii. Książka Gra bogów mocno trzyma się realiów średniowiecznej Skandynawii: poznajemy króla Svena Widłobrodego i jego stosunek do jarla Sigvaldiego; odkrywamy zależności, jakie warunkowały układy jarla z teściem Burysławem, potężnym władcą Wendlandu (Vindlandu), czyli kraju Słowian; zaczynamy orientować się w religijnych sympatiach i antypatiach króla Olafa Tryggvassona; żeglujemy szlakiem kupców; zaglądamy do tajemniczego Jomsborga, gdzie obowiązują surowe zasady bractwa, oraz na dwór Astrydy, która zadziwia inteligencją i sprytem w lawirowaniu między niebezpiecznymi intrygami sojuszników i przeciwników męża. Postaciami z pogranicza historii i legendy są także przebiegły skald Thorleif i… pies Vigi!
Powieść dostarcza też ogromnej porcji skandynawskiej mitologii, dość już dobrze oswojonej przez polskiego czytelnika dzięki literaturze fantastycznej. Obserwujemy, jak ten świat funkcjonuje w umysłach bohaterów, wpływając na ich życiowe wybory i pokorę wobec wydarzeń. Poznajemy bohaterów w przełomowym okresie – muszą poradzić sobie z „nowym” Bogiem, zdefiniować na nowo wiele pojęć i przewartościować fundamentalne do niedawna zasady. Cały ten skomplikowany proces pokazany jest subtelnie i nienachalnie, z ledwo zaznaczonym konfliktem moralnym, kilkoma rozpoczętymi dyskusjami. Daje się jednak wyczuć, że jest to wątek bardzo ważny i z pewnością uderzy z mocą w kolejnych częściach powieści.
Gra bogów jest bodaj jedyną wydaną obecnie powieścią dla młodzieży, która tak rzetelnie przedstawia realia historyczne epoki. Będzie gratką dla licznych pasjonatów świata wikingów. Wielbiciele obyczajów znajdą w niej bogactwo szczegółów – od mody, poprzez sprzęty domowe, kulinaria, po medycynę naturalną i handel. Marzący o morskich wyprawach poznają nie tylko skandynawskie porty, ale także odczują różnicę między żeglowaniem na drakkarze i handlowych knarrach, nauczą się żeglarskiej terminologii i posłuszeństwa kapitanowi. Dla najbardziej dociekliwych sporządzono liczne przypisy, które nie tylko porządkują fakty, ale mogą również inspirować do pogłębiania tematu. Autorka podparła się autorytetami, zapraszając do współpracy konsultantów. Nad warstwą merytoryczną czuwali dr Jakub Morawiec i Łukasz Narolski. To dowód dużego szacunku dla młodego czytelnika.
GRA BOGÓW SZKOLNĄ LEKTURĄ?
Jak postulowałam na początku, uważam tę powieść za świetny materiał na lekturę (V-VI klasa szkoły podstawowej i I klasa gimnazjum). Pozwoli ona na naukę czy przećwiczenie wszelkich elementów analizy utworu – od planu wydarzeń (już widzę te schematy symultanicznie rozgrywających się wątków, mapy podróży, ustalanie czasu wewnętrznego), poprzez opisy wyglądu i osobowości postaci (wiemy, jakimi broszkami spinane były szelki sukni, z jakich metali wykonywano biżuterię, jak mężczyźni zaplatali włosy, jakiej używali broni, odróżniamy bohaterów po sposobie mówienia i poruszania się, opisując cechy ich charakterów, przywołamy nieczęsto używane pojęcia typu szlachetny, prawy, dzielny, ale też przebiegły, okrutny, podły) po konstrukcję powieści czy indywidualizację języka postaci. Dla starszych i znających mitologię skandynawską autorka przygotowała gratkę w postaci kilku ludzkich bohaterów będących alter ego bohaterów z boskiego świata.
Dostarczy też wielu tematów do burzliwych dyskusji: na czym polega przyjaźń; co to znaczy być lojalnym; gdzie przebiega granica między odwagą a brawurą; jaki był stosunek dzieci do rodziców i innych dorosłych wtedy, a jaki dziś i co z tego wynika; jakie szanse na przeżycie w świecie wikingów miałby współczesny nastolatek; dlaczego ciążąca na Svenie konieczność prawego postępowania budzi u innych nie tylko szacunek i podziw, ale i współczucie; co jest potrzebne, aby dokonywać odpowiedzialnych wyborów; jak pomóc Iselin odnaleźć się w uczuciach do Sigurda, Viliara i młodego kowala… Jest ich tak wiele, że samo wyszukanie tematów do rozważań może być intrygującym zadaniem, a kluczowe pytanie: o czym jest ta powieść, z pewnością przyniesie tyle odpowiedzi, ilu uczniów w klasie.
Dla mnie jest to powieść o akceptacji i szacunku dla Innego. Mimo że pojęcie „tolerancja” nie pojawia się w powieści ani razu, bohaterowie właściwie cały czas stawiani są w sytuacji, która zmusza ich do weryfikowania przekonań i wykraczania poza schematy myślowe. Dzięki pracy z tą powieścią nasi uczniowie mogą dojrzewać emocjonalnie razem z bohaterami, ucząc się elastyczności myślenia, dystansu, weryfikowania przekonań, ale i świetnie się bawić, niezauważalnie ćwicząc umiejętności analityczne.
Dziękuję bardzo za tę recenzję. Nie przepadam za Tolkienem, bo ta literatura to nie moja bajka, jednak z chęcią przeczytam polecaną tu książkę Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek, także po to, by omówić ją z uczniami na lekcjach. Sposobność się nadarza, bo biblioteka szkolna właśnie dostała zastrzyk finansowy i razem z koleżankami zastanawiamy się jakimi pozycjami odświeżyć jej półki. To, co zwróciło moją uwagę, to fakt, że książka "Gra o tron" porusza bardzo wiele kwestii. Dla mnie niemałe znaczenie ma czas akcji - moje ukochane średniowiecze. Świetnie, że można przy tej pozycji porozmawiać z dziećmi o znaczeniu domu rodzinnego w życiu człowieka, podyskutować o akceptacji czy tworzyć sytuacje problemowe, przed którymi muszą stanąć nie tylko bohaterowie, ale i czytelnicy. Recenzja wskazuje na wiele zagadnień, które do tej pozycji można odnieść, a to już wielki plus książki. Jesli naprawdę czyta ją się z zapartym tchem, jak mówi autorka, to niewątpliwie, mimo, że nie znam pozycji, będę o nią "walczyła" na naszym spotkaniu. Wiem, że ta recenzja na pewno przekona moje koleżanki, jeśli znajdziemy pozycję w księgarniach.
Proszę koniecznie potem napisać, jak "Grę bogów" przyjęli uczniowie. Jesteśmy bardzo ciekawi ich recenzji.
Mnie też recenzja przekonała do sięgnięcia po książkę. A może nawet do wprowadzenia na zajęcia z uczniami? Zwłaszcza, że autorka tekstu wykonała kawał dobrej roboty, ułatwiając pracę nauczycielowi: zaproponowała ciekawe problemy do analizy, a śródtytuły artykułu są praktycznie gotowymi tematami. Droga Redakcjo, prosimy o więcej takich recenzji. Nie zawsze mamy czas i ochotę na śledzenie literatury czytanej przez młodzież. A jeśli książka może być i dla mnie smacznym kąskiem, to z przyjemnością upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu.
Popieram propozycję Anki, nie zawsze mamy czas na czytanie literatury dziecięcej i młodzieżowej a podpowiedzi na pewno się przydadzą.
No dobrze, dobrze... Obiecujemy.:) Ale Wy też podrzucajcie propozycje ciekawych książek do przeczytania.