NAJWAŻNIEJSZE JEST WSPARCIE BLISKICH – NAUCZYCIEL NA WAKACJACH cz. 2
Pana Marcina Kuca odrywamy na chwilę od pakowania walizek na wakacyjny wyjazd. Ale to nic nowego – zwykle trzeba go od czegoś odrywać: pracuje w Gimnazjum nr 4 im. Noblistów Polskich w Świdnicy, gdzie uczy wychowania fizycznego i edukacji dla bezpieczeństwa oraz prowadzi zajęcia z ratownictwa przedmedycznego w ramach Akademii Pierwszej Pomocy, zajęcia z doradztwa edukacyjno-zawodowego oraz rewalidację. W Zespole Szkół Mechanicznych w Świdnicy uczy edukacji dla bezpieczeństwa i prowadzi klasę siatkarską. Podczas weekendów pracuje w Wyższej Szkole Bankowej w Opolu i we Wrocławiu, a także w Wałbrzyskiej Wyższej Szkole Zarządzania i Przedsiębiorczości oraz w Centrum Nauki i Biznesu Żak w Wałbrzychu.
Miał Pan niesamowicie intensywny rok szkolny. Oprócz lekcji – zajęcia z edukacji dla bezpieczeństwa, doradztwa zawodowego, zawody sportowe, studia podyplomowe i pewnie wykłady na uczelni. Jak Pan to ogarnia? Musi Pan być wyczerpany!
Wyczerpanie było, nie ma co ukrywać, na szczęście krótkotrwałe. A przy tym niesamowita satysfakcja z pracy, z jej efektów, tych małych i dużych sukcesów uczniów i studentów, własnych sukcesów. Muszę przyznać, że ten rok szkolny był najbardziej pracowitym rokiem szkolnym, jaki pamiętam. Praca w trzech szkołach, dwóch uczelniach oraz w klubie sportowym, studia podyplomowe, szkolenia i przede wszystkim rodzina. Można by śmiało powiedzieć – mieszanka wybuchowa. I tak czasami bywało. Jednak uwielbiam to uczucie, kiedy pomimo ogromnego zmęczenia kończę dzień z przeświadczeniem: było ok.
Czy istnieje jakiś przepis, aby to wszystko pogodzić? Przede wszystkim niesamowite wsparcie ze strony mojej żony Joanny i jej optymistyczne spojrzenie na to wszystko, co robię, dawało mi ogromną siłę do jeszcze większego wysiłku. Cieszyła mnie jej obecność na wszystkich meczach ligowych mojej drużyny UKS Dekoria Świdnica (III Liga DZPS), na wielu zajęciach pozalekcyjnych czy festynach promujących moją macierzystą placówkę. Obecny był również mój synek – z pewnością siatkówka to również jego konik, mimo że ma tylko dwa latka. Myślę również, że zmiana szkoły macierzystej ze szkoły ponadgimnazjalnej na gimnazjalną miała tu duże znaczenie – w tej szkole mogę się po prostu rozwijać i realizować swoje szalone pomysły dzięki przychylności dyrekcji, której w tym miejscu bardzo dziękuję. Uważam i czuję, że wykorzystuję swój potencjał w pracy z dzieciakami mojego „G4 Świdnica”. Ogromnym plusem jest też łączenie pracy nauczyciela wf. z pasją i tym, co kocham, czyli pracą terapeutyczną i doradczą. Taki mix zajęć dydaktycznych z jednej strony powoduje maksymalne wyeksploatowanie i zużycie zapasów energii, ale z drugiej strony nie pozwala popadać w rutynę, szablonowość. No i z pewnością praca na uczelniach również pozwala mi na odnalezienie siebie w jeszcze innej rzeczywistości – tu czuję możliwość rozwoju intelektualnego, niesamowitego mentoringu zarówno na przestrzeni student–wykładowca jak i wykładowca–wykładowca. Jest jeszcze jeden ważny czynnik – w swojej pracy spotykam wielu pozytywnych ludzi, to również bardzo mocno motywuje do wysiłku.
Jak Pan spędza urlop? Jakie plany na wakacje?
W sumie wakacje zaczynają się dopiero teraz, czyli pod koniec lipca, do tej pory poza opieką nad synem domykałem wszystkie zawodowe obowiązki, pracując w nocy lub w czasie dnia, kiedy Gabryś spał. Niemniej jednak wakacje to czas poświęcony synowi i żonie. Synek w roku szkolnym niestety wielokrotnie nie miał taty przez wiele weekendów z rzędu. Teraz mamy całe trzy tygodnie tylko dla siebie i wyjeżdżamy na zasłużone wakacje. Mam nadzieję, że będą one naprawdę rodzinne i spokojne. Czuję, że po prostu tego potrzebuję! Urlop spędzimy nad Balatonem. Liczę na słoneczne chwile z rodziną i szalone zabawy z synkiem. Oczywiście też z książkami, książkami, książkami.
Marcin Kuc z rodziną już nad Balatonem
Co po miesiącu wakacji zaprząta Pana myśli?
Hm… prywatnie, dzięki Bogu, jest cisza, spokój i harmonia, oby tak dalej było.
Zawodowo? Bardzo mocno rozważam rozpoczęcie studiów doktoranckich z pedagogiki. Coraz bardziej zależy mi na wysokim poziomie nauczania i możliwości rozwoju naukowego. Nie wiem jednak, czy uda nam się z żoną w tym roku tak wszystko zaplanować, aby starczyło nam czasu na wszystko. W chwili obecnej czekam jeszcze na obciążenia dydaktyczne na uczelniach, które zweryfikują pewnie większość naszych planów. Ale wiem, że doktorat jest dla nas ważny, a Joanna bardzo mocno mnie do niego namawia. I ma rację!
Co jeszcze planuje Pan w nowym roku szkolnym?
Osobiście – planuję trochę odpocząć. Zrezygnowałem z prowadzenia drużyny ligowej, która pochłaniała olbrzymią ilość czasu. Pomimo ogromnej miłości do siatkówki uważam, że rodzina mnie potrzebuje i zaoszczędzony czas chcę poświęcić moim bliskim. To była bardzo trudna decyzja, bo musiałem zamknąć za sobą etap kilku lat pracy. Jednak w chwili obecnej czuję, że była to bardzo dobra decyzja. Planuję nauczyć synka jeździć na sankach, na rowerze, może i trochę podstaw siatkówki. Razem z żoną podejmujemy się systematycznej nauki języka angielskiego. Zawsze chciałem swobodnie komunikować się w tym języku, ale nigdy nie miałem na tyle czasu, aby zapisać się do szkoły językowej. Poza tym chcemy nacieszyć się wspólnie naszym nowym mieszkaniem…
Zawodowo – tu praktycznie już wszystko przemyślane i poukładane. W nowym roku szkolnym po rocznej przerwie będę uczył mojej kochanej etyki – już nie mogę doczekać się zajęć z młodzieżą i realizacji różnych warsztatów i projektów. To będzie nowość w naszej Świdnicy – jeszcze żadna szkoła gimnazjalna nie prowadziła tych zajęć w systemie klasowo-lekcyjnym. Cieszę się z dalszej możliwości pracy rewalidacyjnej i terapeutycznej z uczniami i możliwości niesienia im pomocy, a przede wszystkim z doradztwa edukacyjno-zawodowego, któremu ostatnio poświęciłem wiele czasu i uwagi. Planuję w mojej szkole uruchomić zajęcia z tutorem – podejmuję się certyfikowanego szkolenia na Tutora 1st. Mam nadzieję, że połączenie doradztwa i tutoringu będzie czymś, czego szukałem w pracy dydaktycznej z moimi uczniami. Czeka mnie organizacja I Świdnickiego Forum Doradców Zawodowych, chciałbym stworzyć sieć wsparcia dla doradców i nauczycieli prowadzących zajęcia zawodoznawcze, jak również uaktywnić system samodoskonalenia się. Mam również nadzieję, że dalej bardzo dobrze będzie mi się współpracowało z wieloma podmiotami w zakresie edukacji pierwszej pomocy w ramach założonej przeze mnie Akademii Pierwszej Pomocy G4, liczę na dalszą dobrą współpracę z Uniwersytetem Wrocławskim w ramach Projektu EDU. Pomysłów jest wiele… kwestia dobrej organizacji, przychylności dyrekcji, znalezienia fantastycznych grup zapaleńców wśród uczniów, a później jest praktycznie z górki.
Mam również plany dotyczące pracy na uczelniach. Chciałbym utworzyć koło naukowe „Pedagog z pasją”, zdobyć fundusze na realizację projektów, badań, warsztatów, a przede wszystkim zarażać młodych ludzi chęcią do pracy z dzieciakami i młodzieżą.
Od tych planów może się zakręcić w głowie! To się nazywa „trochę odpocząć”? Może następnym razem zdradzi nam pan tajemnicę wydłużania doby.
Zobaczymy co ten rok przyniesie… zawsze przecież różnie jest z planami, ale warto mieć wyznaczone cele i dążyć do nich. Wiem, że zawsze mogę liczyć na bliskich – to mnie motywuje do działania. Teraz czas na „doładowanie baterii”, wspólne rodzinne chwile, a przede wszystkim cisza i spokój, a od września – czas na działanie.
Życzymy w takim razie ciszy i spokoju – to chyba najlepsze paliwo doładowujące nauczycielskie baterie.
Pozdrawiam wakacyjnie!
Jak widać na przykładzie Pana Marcina (rzeczywiście pasjonata zawodu) i innych rozmówców cyklu "Nauczyciel na wakacjach" wystarczy nauczycielom nie przeszkadzać! Są twórczy, pełni zapału, autentycznie zaangażowani w pracę z dzieciakami, i - co najważniejsze - jako praktycy, wiedzą jak uczyć i wychowywać mądrze. Mam więc nadzieję, że te teksty przeczytają też pracownicy ministerstwa, dyrektorzy szkoły i rodzice. Może zrozumieją, że należy nam dać pracować spokojnie. A ideałem byłoby, gdyby nas wspierano. Pozwólcie nam przynajmniej wykorzystać wakacje i ferie na odpoczynek i rozwój. Idea dyzurów nauczycieli w czasie wolnym od nauki zupełnie się nie sprawdziła, a jedynie zniechęca nas do pracy i zawodu.