KIEDY PRZYJDĄ PODPALIĆ DOM
Ludziom, którzy nigdy nie doświadczyli grozy bombardowań, masowej śmierci, walki o chleb, trudno jest pisać o II wojnie światowej. A napisać o niej trzeba – wszak dzisiaj mija 75 lat od jej wybuchu.
W dobie komercjalizacji ludzkiego cierpienia, włączania śmierci do popkultury może warto wrócić do korzeni – wspomnień ludzi, którzy byli świadkami apokalipsy spełnionej, wspomnień oryginalnych, nie przetworzonych na postmodernistyczną papkę. Bez zbędnych wstępów i moralizowania – zachęcam do poświęcenia dzisiaj kilku minut na lekturę wojennych opowieści, tych proponowanych przeze mnie bądź innych, a wierzących czytelników zachęcam do krótkiej modlitwy za tych, którzy zginęli i za tych, którzy przeżyli – nierzadko z potwornymi bliznami na ciele i duszy.
Na początek proponuję wysłuchanie komunikatu z 1 września 1939 roku o wybuchu II wojny światowej. Komunikat czyta Zbigniew Świętochowski, komunikat specjalny nagrany 29 sierpnia czyta Józef Małgorzewski.
WYBUCH WOJNY WE WSPOMNIENIACH INTELEKTUALISTÓW
Maria Janion: Panował szalony niepokój. Niepokój i lęk. Dorośli nieustannie mówili o wojnie. Z samego września pamiętam tylko okropne przerażenie klęską. Szybko się wtedy zorientowałam, że w czasie wojny najgorsza jest taka szczególna dezorientacja. Nie wiadomo, gdzie są nasi i co nasi robią. Są jakieś bombardowania, jakieś wiadomości o tym, że tu Niemcy weszli, a tam odstąpili, ale nie wiadomo, co to wszystko znaczy i czym się dla nas skończy. Więc to chyba było najgorsze. Chłonęłam rozmowy dorosłych w wielkim napięciu, a rozmawiali wszyscy ze wszystkimi. W 39 roku nastąpiła absolutna demokratyzacja, już nie było tych ostrych podziałów klasowych. Opisuje to Karol Irzykowski w swoich dziennikach, jak on i jego służąca nagle byli na tym samym poziomie zainteresowania rzeczywistością, wymieniali opinie i naradzali się, co robić¹.
Barbara Skarga: Daty historyczne mają na ogół znaczenie symboliczne, emocjonalne tylko dla pewnych pokoleń. Ja należałam do pierwszego pokolenia urodzonego i wykształconego w wolnej Polsce. I nie ulega wątpliwości, że 1 września stał się dla nas dniem potwornej, niewyobrażalnej klęski. To był koniec Rzeczypospolitej, koniec niepodległego państwa. Świadomość tego końca nie przyszła jednak od razu. W Wilnie, gdzie mieszkałam, przyniósł ją dopiero 17 września, wejście bolszewickiej armii. Pierwsze areszty, pierwsze wiadomości o rozstrzeliwaniach. Wojna z Niemcami była natomiast daleko. Póki mówił Starzyński w radiu, nie zdawano sobie sprawy z tragicznego jej przebiegu, choć było tylu uciekinierów z Warszawy. Oni nie mieli wątpliwości, że wszystko potoczy się jak najgorzej2.
Marek Edelman: Koniec wakacji 1939 r. spędzałem w Broku nad Bugiem, gdzie byłem z przyjaciółmi i znajomymi. Już wtedy wszyscy wiedzieli, że będzie wojna. Ale kiedy wróciłem do Warszawy, zobaczyłem plakaty mobilizacyjne, żeby się stawiać w DOKP na Pradze. A następnego ranka tłumy młodzieży szły przez most, żeby zgłosić się do wojska. Ja też poszedłem, tylko że tam już był pusty gmach, żywego ducha nie było. No więc wróciłem z powrotem do domu, wieczorem położyłem się spać, a nad ranem przez radio usłyszałem, że Niemcy przekroczyli polską granicę. Podawano też namiary, współrzędne dla artylerii przeciwlotniczej. Pamiętam, że przez następne dni ludzie gadali: a to że Niemcy zatrzymali się w Kutnie, a to że Polacy odparli Niemców, a to że Niemcy zbliżają się do Warszawy, a to że linia obrony będzie na Wiśle. Tak to jest w czasie wojny – nie ma wiadomości, to zaczynają się najróżniejsze plotki3.
Kazimierz Wierzyński
Zstąp, Duchu Mocy4
Zstąp, duchu mocy,
Wzmóż nasze siły
Nad rozum, nad uczucie,
Ponad kobiecy i męski płacz.
Wzmóż nasze siły
Nad bratnie mogiły,
Nad rozpacz sierot i wdów -
Nad wygryzione gazem rany,
Nad niepokój nagłych nalotów,
Nad lęk, gdy ktoś do śmierci niegotów,
I jeszcze pragnie ust ukochanych -
Patrz:
Nadludzkiej poddani próbie,
Tylekroć zaprawieni w cierpieniu,
Stawimy czoło idącej zgubie,
Walczymy o siebie i świat.
Wzmóż nasze siły
Nad wszelkie męczeństwo,
Ponad znużenie
I okrucieństwo,
I całą litanię trudów.
Daj nam ściśnięte szczęki,
Kamienną wytrwałość:
Nie wypuścimy z ręki
Sztandaru ludów.
Wzmóż nas do końca:
Tę wojnę wygrać musimy
Tej jesieni, tej zimy
Albo za wiele lat,
Wzmóż nas nad śmierć i życie,
Musimy bić się,
Musimy bić się
Do ostatniego dnia
I do ostatniej nocy,
Nad rozum, nad uczucie,
Nad wszystkie mogiły.
Zstąp, duchu mocy,
Wzmóż nasze siły.
1 K. Szczuka, Janion. Transe – traumy – transgresje, t. 1: Niedobre dziecię, Warszawa 2012, s. 24.
2 http://wyborcza.pl/1,97737,6977770,Barbara_Skarga_o_poczatku_wojny.html#ixzz3C3Xr3zVl
3 http://wyborcza.pl/1,97737,6977767,Marek_Edelman_o_poczatku_wojny.html#ixzz3C3YFLynf
4 K. Wierzyński, Wiersze wybrane, wybór i wstęp M. Sprusiński, Warszawa 1979, s. 99–100.