JESTEM Z CIEBIE DUMNA – CZY W TYM JEST MIŁOŚĆ?
Ostatnio często słyszę, jak wielu rodziców jest dumnych ze swoich dzieci, bo dostały się do dobrego liceum, coś osiągnęły, wygrały jakiś konkurs itp. Wydaje mi się, że jeśli już, to dziecko powinno być dumne, bo to jego sukces, a nie nasz. My, jako rodzice czy nauczyciele, wspieramy swoje dzieci w osiąganiu wymarzonych celów w życiu, ale ich osiągnięcie jest ich własną zasługą.
Przyjrzyjmy się jednak tej sprawie bliżej i zastanówmy, co się dzieje, gdy jesteśmy z kogoś dumni – ze swoich dzieci czy z siebie.
CO SIĘ KRYJE POD POJĘCIEM DUMY
Gdy mówimy: „Jestem dumna z mojego dziecka”, to jeszcze w miarę można to zakwalifikować jako stwierdzenie o zabarwieniu pozytywnym (choć jak się później okaże – nie do końca tak jest), ale gdy powiemy: „Kowalska jest dumną osobą”, to wyraźniej czujemy, że jest to wypowiedź nacechowana negatywnie.
Zawsze namawiam do tego, aby, słuchając innych, poczuć swoje emocje. Kiedy ktoś chwali się jakimś osiągnięciem i mówi, że jest dumny z czegoś, to w tle czujemy jakiś zgrzyt. Dla mnie to trochę tak, jak byśmy bardzo subtelnie mówili: „Ja mam coś, czego ty nie masz” lub „Jestem lepsza od ciebie”, czy też „Jestem lepsza od innych rodziców”.
Pięknie pisze o tym David Hawkins, znany psychiatra, wykładowca i nauczyciel duchowy, w książce Technika uwalniania:
W potocznym rozumieniu duma często jest określana jako coś „dobrego”. Jednak jeśli przyjrzymy się jej dokładnie, zobaczymy, że tak jak w innych negatywnych uczuciach, które omawialiśmy, w poczuciu dumy jest brak miłości. W związku z tym zasadniczo jest destrukcyjna. Intelektualna duma prowadzi do ignorancji, a duchowa pycha jest zawsze podstawową przeszkodą w duchowym rozwoju i dojrzewaniu (…).
Osoba ogarnięta dumą jest stale w pozycji obronnej, ponieważ jest podatna na zranienie z powodu swojego nadęcia i zaprzeczania. Inaczej niż osoba pokorna, której nie sposób upokorzyć, ponieważ jest odporna na zranienie, jako że odpuściła swoją dumę. Ta postawa zapewnia jej wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości*.
Czyli można powiedzieć, że rozwój wewnętrzny polega między innymi na tym, że porzucamy bycie dumnym (z czegoś czy kogoś).
Te mocne, głębokie słowa Davida Hawkinsa są ze mną od czasu przeczytania Techniki uwalniania. Polecam tę książkę nie tylko osobom, które chcą uwolnić trudne uczucia, ale też tym, które chcą głębiej przyjrzeć się emocjom przeżywanym przez każdego z nas, aby zrozumieć, jaki niosą ze sobą przekaz.
JEŚLI NIE DUMA, TO CO?
Jakie emocje towarzyszą nam, gdy na przykład nasze dziecko osiągnie sukces? Obecnie ten temat jest mi bliski, pewnie dlatego napisałam ten artykuł.
Moi synowie właśnie odebrali wyniki egzaminów, na które wyczekiwaliśmy całą rodziną. Co czuję jako matka, gdy je czytam? Przede wszystkim czuję radość! Czuję też wzruszenie i falę miłości, która przepływa przez moje serce. Czuję podekscytowanie, gdy myślę, jaka nowa karta życia odkrywa się przed nimi właśnie teraz. Czuję też wdzięczność, że mogę im w tym towarzyszyć. Gdzieś tam jest też rozczulenie, gdy przypominam sobie drogę moich synów od momentu, gdy przyszli na świat, aż do dnia dzisiejszego. Jest też we mnie pokora, gdy myślę, że nie byłam zadowolona (a chwilami nawet bardzo niezadowolona!) z tego, jak przebiegało przygotowywanie się do tych egzaminów mojego starszego syna. Czuję wdzięczność do nauczycieli moich dzieci za te chwile, gdy ich wspierali, jak potrafili najlepiej.
No i na koniec – jestem wdzięczna moim nauczycielom, w tym szczególnie Bertowi Hellingerowi, bo to dzięki jego metodzie ustawień weszłam na drogę rozwoju i teraz mogę się tym dzielić z Wami.
* D.R. Hawkins, Technika uwalniania. Podręcznik rozwijania świadomości, Warszawa 2016.
Z przyjemnością czytam Pani artykuły. Dziękuję. A dziś się wzruszyłam czytając o Pani matczynych uczuciach. Ładnie Pani opisała to, co jako matki, często czujemy. I dobrze że nie jest to duma ;-) Podoba mi się Pani pokora, a nad swoją właśnie postanowiłam popracować.