JAK ROZMAWIAĆ Z NASTOLATKIEM, CZYLI O RELACJI Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM
Trudno żyje się młodym ludziom w okresie, gdy powoli wchodzą w pełnoletniość. Sama jestem matką nastolatka, a przez lata pracowałam z młodzieżą i rodzicami, przyglądając się temu, co dzieje się w rodzinach w tym często niełatwym dla wszystkich czasie dorastania dziecka. Mam kilka przemyśleń na ten temat, którymi chciałabym się teraz podzielić.
Jest takie sformułowanie w psychologii: ważne, aby rodzic umiał pomieścić w sobie uczucia dziecka. Oznacza to, że przede wszystkim musimy dziecka po prostu wysłuchać. Każdego, nie tylko nastolatka.
DAJ DZIECKU PRAWO DO PRZEŻYWANIA UCZUĆ
Gdy przychodzi do nas i mówi nam o swoich trudnych uczuciach – żalu (do kogoś, czy do nas o coś), złości (bo czegoś mu zabraniamy, coś mu nie wyszło) czy też dzieli się z nami swoim smutkiem – słuchamy. Nie dajemy rad, nie oceniamy tego, co mówi, nie złościmy się na dziecko, że znowu nam zawraca głowę, tylko słuchamy. Najważniejsze – nie bagatelizujemy problemu! Niezależnie od tego, jak my widzimy sytuację, dla niego to jest realny problem. Możemy też nazwać uczucia dziecka, mówiąc: „słyszę/czuję/widzę, że ci ciężko, że przeżywasz jakieś trudne uczucia”. Możemy też powiedzieć: „jestem w tym z tobą” i… oddychamy. Często po krótszej lub dłuższej chwili pojawi się jakieś rozwiązanie, jakaś myśl – u nas lub u dziecka. Może to nasz nastolatek sam znajdzie wyjście, kiedy poświęcimy mu uwagę i potraktujemy poważnie.
ROZPOZNAJ I NAZWIJ WŁASNE UCZUCIA
Żeby pomieścić uczucia dziecka, musimy umieć radzić sobie ze swoimi uczuciami – umieć się rozeznać w tym, co czujemy, umieć nazwać uczucia, które są w nas, ale przede wszystkim musimy dać sobie prawo do ich przeżywania. Wielu z nas mówiono w dzieciństwie, że nieładnie się złościć, więc jako dorośli sami nie dajemy sobie prawa do przeżywania złości. W takiej sytuacji trudno będzie nam przyjąć i pomieścić w sobie przejawy złości u dziecka. A przecież złość to naturalne uczucie człowieka, szczególnie w okresie nastoletnim – dzięki przeżywanemu „buntowi nastolatka” dziecko może się oddzielić od rodziców, by stać się niezależną osobą w przyszłości.
ZAAKCEPTUJ DZIECKO TAKIM, JAKIE JEST
Pomóc nastolatkowi to także przyglądać się swoim uczuciom i uczyć się efektywnej komunikacji z dzieckiem, ale przede wszystkim akceptować dziecko takim, jakie ono jest (co nie jest jednoznaczne z tym, że zgadzamy się na wszystko, co ono zrobi).
Mimo że tego nie okazują, nastolatki bardzo potrzebują naszej akceptacji. Skarżą się, kiedy rodzice ich nie doceniają, kiedy nie są z nich zadowoleni. Często pragniemy, aby nasze dzieci miały określone predyspozycje, zainteresowania i pasje, aby realizowały taki plan w życiu, jakiego nam nie było dane zrealizować. Nie możemy się pogodzić z tym, że nasze dzieci są inne niż my, co innego lubią, chcą wybrać w przyszłości inny zawód niż ten, który my byśmy dla nich wybrali. Bo przecież każdy rodzi się wyjątkowy, jedyny i niepowtarzalny, taki chce być doceniony i tylko wtedy może rozkwitnąć oraz w pełni pokazać swoje talenty i możliwości. Doceniajmy więc swoje dzieci!
DOCEŃ SWOJE DZIECKO
Umówmy się sami ze sobą, ze codziennie powiemy naszemu dziecku, co nam się w nim podoba. Wieczorem przed snem wejdźmy do pokoju dziecka na chwilę i powiedzmy, że doceniamy, co dzisiaj zrobił (chociażby to, że bez przypominania wyniósł śmieci).
ROZMAWIAJ, ROZMAWIAJ I JESZCZE... ROZMAWIAJ
Każdy lubi być doceniany i każdy z nas chce być wysłuchany, gdy przychodzi do bliskiej osoby z jakimś problemem czy rozterką. Czasami samo mówienie sprawia, że nabieramy dystansu do problemu, pojawia się jakieś rozwiązanie, a przede wszystkim rozładowaniu ulegają trudne uczucia, które są w nas w tym momencie. Uczucia domagają się wyrażenia, rozładowania – kumulowanie niewyrażonych uczuć jest źródłem agresji wobec innych, autoagresji i wielu chorób psychosomatycznych. Dodatkowo codzienne rozmowy z dzieckiem zapobiegają tak częstemu oddalaniu się nastolatków od rodziców, przeciwnie – zbliżają nas wzajemnie do siebie. No i pamiętajmy o starej zasadzie, która mówi, że wyjmiesz z walizki tylko to, co wcześniej do niej włożyłeś…