Portal dla nauczycieli
i dla tych, którzy dopiero zamierzają nauczycielami zostać

II KONGRES EDUKACJA I ROZWÓJ – CIĄGLE JEST WIELE DO ZROBIENIA

Organizacja kongresu w Centrum Olimpijskim miała wiele dobrych stron, nawet jeśli nie od razu uświadomionych. Konia z rzędem temu, kto za pierwszym razem trafił na odpowiedni przystanek przy dworcu Warszawa Centralna i potem na Moście Poniatowskiego. Żadna aplikacja pokazująca połączenia i trasę podróży nie radzi sobie z plątaniną zejść i przejść podziemnych ani nie uwzględnia czasu potrzebnego na doprecyzowanie azymutu, żeby więc zdążyć na tramwaj i przesiąść się na odpowiedni autobus, trzeba mieć nie lada kondycję. Pani rozdająca darmowe gazety powinna otrzymywać dodatkowe wynagrodzenie za udzielanie jasnej i konkretnej informacji zagubionym przybyszom spoza stolicy. Kiedy po dotarciu na miejsce dostrzegło się młodych, sprawnych i uśmiechniętych ludzi z obsługi kongresu oraz wyłożone w koszach jabłka, nagle uderzała refleksja, że właśnie o to chodziło! Miejsce konferencji miało dodatkowo nawiązywać do zdrowia oraz promować nieznaną powszechnie dyscyplinę sportu! Wszak bieganie po schodach dorobiło się mistrzostw świata i złotego medalu Polaka! Tak to więc po porannym treningu fizycznym można było spokojnie oddać się wysiłkowi intelektualnemu.    

Program Kongresu oferował cztery równocześnie odbywające się konferencje: dwie dla dyrektorów (ogólną i dla zainteresowanych szkolnictwem zawodowym), dla nauczycieli oraz dla pedagogów i psychologów. Poza kilkoma faktycznie ukierunkowanymi wystąpieniami, większość była potencjalnie interesująca dla wszystkich, ale jako że nie można się rozczworzyć (czy oprócz „rozdwoić” mamy bardziej rozczłonkowujące określenia?), rozsądnie było skupić się na jednej ścieżce. Choć czasem aż świerzbiło, żeby być w dwóch miejscach naraz, przykład Hermiony powstrzymywał przed skorzystaniem ze sztuki magicznej.

Konferencja dla nauczycieli skupiła się na tym, co nauczyciele lubią najbardziej – nowe metody pracy z uczniem, sprawdzone pomysły, dzielenie się doświadczeniami, a całość rozpoczęła debata na temat roli nauczyciela w XXI wieku. Ze względu na nadchodzące zmiany w rządzie i zapowiadane radykalne zmiany w oświacie pozwolimy sobie nie zawracać Czytelnikom głowy wystąpieniami przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej. Zaczniemy od debaty.

ROLA NAUCZYCIELI W SZKOLE XXI WIEKU

Po raz nie wiadomo który debatowano o tym, jak do „nowych” warunków ma dostosować się nauczyciel. Dlaczego „nowych” w cudzysłowie? Bo to „nowe” w edukacji dla większości nauczycieli jest już bardzo stare, oswojone i stosowane w praktyce. Oczywiście nigdy za wiele przypominania i utwierdzania, że obrało się dobry kierunek. Wszyscy też wiemy od lat, że do „nowego” trzeba przystosować system. Czas już może zacząć głośno dyskutować o tym, jak to zrobić. Jak stworzyć nauczycielom takie warunki, żeby nie musieli uprawiać partyzantki, walczyć, godzić sprzeczności i ciągle iść pod prąd. Świeżą myślą była wzbudzająca wiele emocji kwestia współpracy z rodzicami – to rzecz warta osobnej debaty, wymiany doświadczeń i wypracowania skutecznych praktyk. Obie strony muszą zaakceptować fakt, że działają dla wspólnego celu, co w wielu przypadkach będzie wymagało żmudnej pracy w zwalczaniu stereotypów i wzajemnych uprzedzeń.

W debacie wzięło udział sześcioro ekspertów, poniżej warte uwagi i refleksji fragmenty ich wypowiedzi:

Konieczność rozliczania się z realizacji podstawy programowej jest brakiem zaufania do nauczyciela. Zmiana oddolna jest możliwa, ale musi na to pozwolić system.

prof. Małgorzata Żytko

Kładziemy zbyt duży nacisk na wiedzę – żyjemy przecież w świecie nadmiaru, a nie niedoboru informacji. Rolą nauczyciela powinna więc być pomoc w dokonywaniu wyborów. Nauczyciel jako przewodnik powinien zadawać pytania i słuchać oraz przygotować ucznia do ciągłego uczenia się nowych rzeczy.

dr. Małgorzata Sidor-Rządkowska

Szkoła jest własnością społeczną i społeczność powinna ją kształtować. Rodzice trzymani w izolacji będą źródłem frustracji. Należy ich wciągać do współpracy.

Elżbieta Piotrowska-Gromniak (prezes stowarzyszenia „Rodzice w edukacji”)

Dobra szkoła to taka, która chce, aby uczeń osiągnął maksymalny możliwy poziom. Do tego potrzebny jest wybitny nauczyciel (trener, mistrz) który poświęci uczniowi wiele uwagi, postawi przed nim ambitny i inspirujący cel oraz wykaże się elastycznością w działaniu. Szkoła jest tak dobra lub tak zła jak ludzie, którzy ją tworzą. Bycie nauczycielem to proces osobistego rozwoju.

Piotr Czekierda (Collegium Wratislaviensis)

Jak rozszyfrować skrót EWD? Edukacyjna wartość dodana? Nie! Egzaminacyjna wartość dodana! Miernikiem nie powinno być zdobycie pewnych umiejętności, a ocenianie za postępy. Obecne mierniki do oceny szkoły to mierniki socjometryczne i warto szkoły od tego uwolnić.

dr Marek Piotrowski

Twórcą procesu uczenia się jest uczeń, który stawia sobie własne cele rozwojowe. Wrzucanie ucznia w narzucone odgórnie schematy jest złe. Edukację należy budować na szczęściu ucznia – nieszczęśliwy uczeń jest stracony dla edukacji.

Elżbieta Piotrowska-Albin (dyrektor segmentu edukacji Wolters Kluwer)

COACHING, MENTORING, TUTORING – NAUCZYCIEL JAKO PRZEWODNIK

Podczas wykładu dr Małgorzaty Sidor-Rządkowskiej, autorki i redaktorki książek o modnych ostatnio trendach w edukacji i biznesie, uporządkowaliśmy sobie wiedzę o różnicach między nimi i metodach, jakimi się posługują. Przesłaniem był jednak apel, aby nie traktować ich ortodoksyjnie: Nie skupiajmy się na dyskusjach o czystości metod stosowanych w coachingu, tutoringu czy mentoringu, skupmy się na potrzebach ucznia. Podstawą jest takie działanie nauczyciela, aby uczeń odnalazł odpowiedź na pytanie „Co ja bym chciał robić w życiu”, i wspieranie go w dążeniu do wybranego celu. Wtedy jest czas na dobór metod i postawy, jaką chce przyjąć nauczyciel w pracy z uczniem: mentora, który idzie krok przed uczniem i oświetla drogę, czy partnera, który stoi obok lub podąża za uczniem. Bez względu na wybór postawy dobrze jest rozpocząć od wspólnego ustalenia (uświadomienia) podstawowych kwestii: po co się uczysz, jaki jest twój styl uczenia się, jakie masz opcje działania, co dalej – jaki zrobisz następny krok (GROW – goals, reality, options, will). Również bez względu na wybór postawy warto pamiętać starożytną myśl Plutarcha: Umysł nie jest naczyniem, które trzeba napełnić, lecz ogniem, który trzeba rozniecić.

Ogromne zainteresowanie wzbudziło wystąpienie Jolanty Wasilewskiej, dyrektor przedszkola nr 8 w Skierniewicach, która… wprowadziła tutoring jako metodę pracy z małymi dziećmi! Wyszliśmy z tego wystąpienia z przekonaniem, że tutoring w przedszkolu to całkiem logiczne przedsięwzięcie. W dodatku że działanie to zostało dokładnie przemyślane. Obejmuje pracę na dwóch płaszczyznach: pierwsza to relacja nauczyciel – rodzic. Polega na wdrożeniu rodziców do współpracy (to rodzic jest odpowiedzialny za wychowanie dziecka, nauczyciel może go w tym wspierać), czyli wspólnym określeniu mocnych i słabych stron dziecka i określeniu celów do pracy. Druga płaszczyzna to relacja nauczyciel – dyrektor. Ta współpraca wydaje się bardzo interesująca i – z perspektywy prelegentki – konieczna, ponieważ nie jest powszechną praktyką, żeby nauczyciel mógł porozmawiać z dyrektorem o swoich potrzebach, wyznawanych wartościach i celach, ustalić swoje słabe i mocne strony, wyznaczyć cel i określić środki, jakie pozwolą mu na osiągnięcie satysfakcji zawodowej. Trzymamy kciuki za powodzenie tego pomysłu!

SPORT JEST MIKROKOSMOSEM ŻYCIA

Taką myślą rozpoczął swoje wystąpienie Grzegorz Więcław, psycholog sportu (warto zajrzeć na jego stronę: www.glowarzadzi.pl). Na początku porwał słuchaczy swoim życiorysem (dzieciństwo z ADHD, łamanie stereotypów „mięśniaka” z brakami w intelekcie, nauka w szkołach w Norwegii i Finlandii), a potem było jeszcze bardziej interesująco. Przemycając pomysły skandynawskie, pokazał konkretne i sprawdzone sposoby na zmianę podejścia do aktywności fizycznej uczniów. Zajęcia wychowania fizycznego, nawet jeśli są dobrej jakości, nie zaspokoją potrzeby aktywności fizycznej koniecznej dla rozwoju nie tylko fizycznego, ale i intelektualnego uczniów. Należy zmienić mentalność rodziców i niektórych nauczycieli i ustalić wspólny front dla aktywności fizycznej. Rodzice niech nie odwożą dzieci pod szkołę samochodami – niech pozwolą im przyjeżdżać rowerem albo iść pieszo (konieczna infrastruktura i edukacja: dobrze oznakowane ścieżki rowerowe i przejścia dla pieszych, miejsce na rowery). Nauczyciele dyżurujący na przerwach mogą zmienić rolę z policjanta na inicjatora zabaw ruchowych (sportowe przerwy), ta sama zasada dotyczy czasu przed lekcjami i po lekcjach (świetlica). Na każdym przedmiocie można wykorzystać elementy ćwiczeń ruchowych (przerwy śródlekcyjne, żonglowanie, zamiana miejsc, wyjścia w teren) i odwrotnie – na lekcjach WF można uczyć na przykład języka angielskiego, fizyki albo matematyki. Nauczyciele wychowania fizycznego powinni się kierować dewizą – każdy uczeń znajdzie jakąś aktywność dla siebie, jeśli mu się pokaże różne możliwości.

PO CO UCZNIOWIE PRZYCHODZĄ DO SZKOŁY? ŻEBY SIĘ SPOTKAĆ Z KOLEGAMI!

Colin Rose to brytyjski publicysta i trener, konsultant systemów szkolnictwa i doradca brytyjskiego ministerstwa edukacji. Nauczyciele znają go z publikacji Ucz się na miarę XXI wieku czy serii Zabaw Fundamentalnych wyrosłych na opracowanej wraz z nowozelandzkim naukowcem Gordonem Drydenem teorii inteligencji wielorakich. Główną myślą filozofii Colina Rose jest przekonanie, że każdy uczeń może osiągnąć sukces i uczyć się szybko i efektywnie, jeśli nauczyciel dostosuje odpowiednie metody do jego potrzeb, oraz że nadrzędnym celem edukacji nie jest nauka nowych rzeczy, które szybko się dezaktualizują, ale inwestowanie w samą umiejętność uczenia się nowych rzeczy.

Wystąpienie Colina Rose podczas kongresu dotyczyło pomysłu „odwróconej lekcji”, który zakłada przygotowanie tematu przez uczniów w domu, a w szkole – porządkowania wiedzy. Schemat tego procesu może przebiegać następująco:

  • uczniowie otrzymują jasny cel edukacyjny i materiał wprowadzający w temat, z którym zapoznają się w domu,
  • na kolejnej lekcji dyskutują w grupach, proponują rozwiązanie problemu (nauczyciel słucha, jeśli trzeba – naprowadza, podpowiada),
  • każda grupa robi prezentację, którą przedstawia pozostałym.

Najważniejsze korzyści takiej metody:

  • zaangażowanie uczniów (współpraca z kolegami!) i poczucie odpowiedzialności za proces edukacyjny,
  • nauka współpracy, interakcji, niezależności myślenia,
  • efektywne wykorzystanie nowych technologii,
  • zaangażowanie rodziców.

MYŚLENIE JEST PRODUKTEM UBOCZNYM

Na zakończenie kongresu brawurowy wykład zafundował nam prof. Jerzy Vetulani. Nabawiając się zadyszki próbowaliśmy nadążyć za profesorem objaśniającym w sposób uproszczony i często anegdotyczny właściwości i możliwości rozwoju mózgu przez całe życie człowieka. Poznaliśmy uzasadnienie naukowe następujących teorii (które przedstawimy bez tej naukowej bazy, ale uwierzcie – to ma sens):

  • Mózg wymaga ogromnej energii, dlatego bardzo ważne jest odpowiednie odżywianie się.
  • Sztuka rozwija mózg.
  • Działania pedagogiczne skierowane na dzieci w wieku 7–12 lat są bardzo istotne i powinny być odpowiedzialnie przemyślane, ponieważ wtedy decyduje się, które neurony zostaną, a które zanikną (zanikają nieużywane).
  • Wysiłek fizyczny wspiera neurogenezę! Zwolnienie z WF swojego dziecka to najgłupsza rzecz, jaką rodzice mogą mu zrobić.
  • Neurogeneza (tworzenie nowych neuronów) jest możliwa również w mózgu dojrzałym. Wtedy wspierają ją: aktywność seksualna, aktywność fizyczna, milczenie – medytacja, wzbogacone środowisko.

Wniosek z wystąpienia profesora neurobiologii: wyniki szkolne uczniów byłyby lepsze, gdyby wprowadzono więcej zajęć fizycznych, więcej przedmiotów artystycznych i dłuższe przerwy.

PLOTKI Z KULUARÓW

Najbardziej energetyczna wymiana refleksji rozpętała się po debacie rozpoczynającej piątkową konferencję – zaczęła się jako moderowana dyskusja z uczestnikami debaty i trwała właściwie cały dzień podczas przerw między kolejnymi punktami programu. Co tak rozgrzało atmosferę? Ano jak zwykle (problem już zaznaczony we wstępie tej relacji) próba przerzucenia odpowiedzialności za zmiany w edukacji na nauczycieli i dyrektorów. A przecież od lat muszą pogodzić ze sobą sprzeczne zalecenia: z jednej strony indywidualizację, konieczność doceniania postępów, odejście od oceniania i egzaminowania, zmianę podejścia do podręczników, podstawy programowej i systemu klasowo-lekcyjnego, z drugiej – ocenianie osiągnięć, przygotowanie do egzaminów, realizowanie podręczników (rodzice wydali pieniądze!), nauka w systemie klasowo-lekcyjnym (jak inaczej ułożyć plan zajęć, kiedy nauczyciele biegają ze szkoły do szkoły w pogoni za godzinami do etatu). Nauczycielom nie trzeba tłumaczyć dziewiętnastowiecznej myśli pedagogicznej (Korczak, Montessori, Dawid i inni), to nie nauczyciele tworzą system edukacji. Okazuje się, że również nie ministrowie – obie panie minister poprzednich kadencji obecne na tego typu konferencjach popierały inicjatywy nauczycieli, jednak nie szły za tym żadne logiczne pomysły na reformę systemu, obecne zapowiedzi również nie dają nadziei na pozytywne zmiany. Rząd nie współpracuje z dyrektorami i nauczycielami, uznając racje polityczne za nadrzędne nad dobrem ucznia.

W dyskusjach poruszono też system kształcenia nauczycieli. Przedstawione wyżej uwagi o świadomych swojej roli nauczycielach dotyczyły tylko części z nich. Do szkół trafiają jednak również i tacy, których wiedza i umiejętności oraz profil osobowościowy pozostawiają wiele do życzenia. Winę za to znów ponosi system. Nie ma jednolitej polityki kształcenia do zawodu nauczyciela, każda uczelnia robi to inaczej i – jak wynika z relacji dyrektorów – najczęściej z marnym skutkiem. Najlepszymi nauczycielami są w dalszym ciągu (odchodzący powoli na emerytury) absolwenci liceów pedagogicznych i SN (studium nauczycielskie), którzy wykształcenie akademickie zdobywali na studiach zaocznych. Należy więc pilnie przemyśleć i ten problem, a pomysły na rozwiązanie są.

Jeden "głos z sali" dotyczył samego kongresu. Podobno konferencje organizowane przez Wolters Kluwer oferują zawsze bogaty program na wysokim poziomie merytorycznym. Chętnie się temu przyjrzymy.   

Ze spraw organizacyjnych – podobała się możliwość zwiedzenia Muzeum Sportu i Turystyki (przeznaczono na to specjalny czas), stały dostęp do napojów i ciasteczek oraz smaczny obiad (spory wybór dań), choć jak to często bywa – jedzony na stojąco. Można było jak zwykle zaopatrzyć się w publikacje (nawet zdobyć autografy autorów) i zapoznać z interesującymi projektami czy nową myślą techniczną – przedstawiciele wydawnictw i organizacji dopisali.

Wyjeżdżaliśmy zbudowani nowymi znajomościami i z głowami pełnymi pomysłów. Z nieustająco powracającą refleksją, że publicznie i oficjalnie namawia się, a wręcz nakłania nauczycieli do zorganizowanej partyzantki, czyli otwartej pracy wbrew systemowi, którego ruszenie wydaje się jeszcze na długo sprawą beznadziejną.

Korzystając z okazji, pozdrawiamy przesympatyczną załogę obsługującą recepcję i nie mniej sympatycznych panów z szatni Centrum Olimpijskiego.   


Zaloguj się

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Zaloguj się Rejestracja

Losowe artykuły

Przewiń do góry
Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis dostosowuje się do indywidualnych potrzeb użytkowników. Cookies nie są niebezpieczne, ale w każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Więcej informacji na ten temat w polityce prywatności.