CO ZROBIĆ, ŻEBY MUTYZM WYBIÓRCZY NIE ZAKOTWICZYŁ SIĘ NA WIELE LAT
Pracuję na co dzień z dziećmi z mutyzmem wybiórczym w poradni psychologiczno-pedagogicznej i w przedszkolu, czytam też regularnie posty i komentarze na stronie facebookowej Mutyzm wybiórczy. Grupa bezinteresownego wsparcia. Pozwala mi to na sformułowanie pewnych wniosków, którymi chciałabym się podzielić.
NIE MA NA CO CZEKAĆ
Im dłużej trwa mutyzm u dziecka, czyli im później rozpoczyna się działania naprawcze, tym trudniej jest dziecku pozbyć się lęku przed mówieniem. Najtrudniej jest dzieciom, które trwają w swoim „niemówieniu” rok, dwa czy dłużej. Dlaczego nikt wcześniej nie reaguje? Często jest to związane z trudnością w dostrzeżeniu problemu, zarówno ze strony nauczycieli, jak i rodziców. Często nauczyciele uspokajają, że to początek pobytu dziecka w przedszkolu czy w szkole, że dziecko się rozgada, że się oswoi. Czasem mają rację, ale nie zawsze. Zdarza się, że nauczyciel jest pewny, że to są zaburzenia o typie mutyzmu wybiórczego, ale musi pokonać barierę, którą otacza się rodzic. Rodzic nie widzi problemu, bo przecież w domu dziecko rozmawia. Wtedy nauczyciel może – posiłkując się na przykład poradami na wspomnianej stronie na Facebooku (codziennie pojawiają się tam nowe historie) – zaplanować strategie i przygotować się do kolejnych rozmów z rodzicem. Potem czekają rodzica batalie w poradni psychologiczno-pedagogicznej w rejonie, następnie u psychiatry i kolejne walki o dodatkowe zajęcia dla dziecka w przedszkolu czy szkole. Nie jest łatwo! Ale może być inaczej.
DZIAŁAJ
Przedstawię historię z pewnego przedszkola, która może być dobrym przykładem podjęcia działań bez czekania na specjalistyczną diagnozę i zalecenia formalne.
Do placówki trafia dziecko 3-letnie i ma problemy adaptacyjne: nie chce się bawić z dziećmi, nie siada przy stoliku, nie rozmawia z dziećmi i z nikim dorosłym w przedszkolu, nie chodzi do toalety, nie je posiłków, często zamiast siedzieć w kółeczku razem z dziećmi stoi pod ścianą, biernie uczestniczy w zajęciach. Na początku niechętnie chodzi do przedszkola, potem coraz chętniej – robi delikatne postępy, ale nieznaczne. Po trzech tygodniach wkracza do akcji logopeda (czyli ja) i rozmawia z mamą, którą też wszystkie zaobserwowane objawy niepokoją. Dziewczynka sama mówi w domu, że w przedszkolu z nikim nie rozmawia. Ustalamy plan i po miesiącu pobytu dziecka w przedszkolu rozpoczynamy działania:
- Edukacja rodzica.
- Rada pedagogiczna szkoleniowa dla pracowników.
- Wspólne zabawy niewerbalne z dzieckiem i z mamą. Dziecko w obecności mamy zaczyna rozmawiać, jeszcze nie mówi do mnie, ale przy mnie – trwa to około miesiąca. Do zabawy w gabinecie przedszkola dołącza się nauczyciel – zabawa niewerbalna. Potem dziecko mówi do nas przy nauczycielu.
- Wspólna zabawa dziecka z mamą i z logopedą w pustej klasie – zabawa werbalna. Następnym razem w czasie zabawy krząta się nauczyciel, podczas kolejnych zajęć nauczyciel dołącza do zabawy i zadaje pytania zamknięte, uzyskuje odpowiedź niewerbalną. Następnie zadaje pytania trochę dziwne, które prowokują dziecko do odpowiedzi ustnej.
- Kiedy dziecko rozmawia już swobodnie z logopedą, mama wycofuje się z zajęć.
- Do zabaw dołączamy kolejne dzieci, które wręcz głośno się dziwią, że ich koleżanka mówi. Szybko się przekonują, że dziewczynka jest bardzo rozmowna. W kolejnych zabawach zmieniamy skład dodatkowych uczestników.
- Zabawy odbywają się prawie we wszystkich miejscach w przedszkolu, począwszy od szatni, przez korytarz i inne sale (oswajanie miejsc i ludzi).
Dziś dziewczynka rozmawia z całym personelem w różnych miejscach przedszkola, z dziećmi w sali biega, bawi się, rozmawia, krzyczy. Ale to nie koniec terapii, mamy do przepracowania odpowiedzi na forum grupy i inne drobne sprawy. W bardzo krótkim czasie (dwa miesiące) zrobiliśmy wszyscy bardzo dużo. Dlaczego? Bo nie czekaliśmy na zakotwiczenie i utrwalenie lęku przed mówieniem w sali pełnej dzieci czy przed dorosłymi w przedszkolu.
WYSTARCZY CHCIEĆ
Któregoś dnia dziewczynka powiedziało do mamy „Wiesz, dziś rozmawiałam z dziećmi”. Była przeszczęśliwa. Nikt jej o to nie pytał, nie naciskał, wiedziała, że ma problem. Sama jestem bardzo zadowolona z jej postępów. Musimy to jeszcze utrwalić, jeszcze trochę pracy nas czeka, ale satysfakcja z efektów jest ogromna. Podkreślę, że dziecko nie było na żadnych badaniach, nie czekaliśmy na diagnozę. Praca odbywa się w trakcie zajęć logopedycznych w przedszkolu. Co jest potrzebne? Wyrozumiała dyrekcja i wspierający personel, którzy współdziałają w oswajaniu lęków.